Skąd się bierze woda sodowa?! Nowa Zelandia cz. IV.

Na północnej wyspie wylądowaliśmy nocą i nasz CS okazał się bardzo miłą pomyłką. Korespondowałem mailowo z CSem z centrum Wellington, a omyłkowo zadzwoniłem do drugiego, z Lower Hutt (zadupie). Jednakże, jak to często bywa z couchsurferami, są uciechą samą w sobie. A i atrakcje zaliczyliśmy – byliśmy w epicentrum trzęsienia ziemi, tyle że noc była, to nawet spanikować nie zdążyliśmy.
W Wellington obejrzeliśmy słynne muzeum Te Papa i stopowaliśmy spod rezydencji premiera. Następnie zaliczyliśmy przyjemną mieścinę New Plymouth z samotną górą Taranaki – taką, jak z dziecięcych rysunków.

Po tych atrakcjach przybyliśmy do miejscowości Turangi i z rana, skoro świt, zaczęliśmy trzydniowy maraton. autoSTOP. Podjechaliśmy pod ośmiogodzinny trekking Tongariro Alpine Crossing i już po kiluset metrach, z niedowierzaniem, ujrzeliśmy…

Cudowne, powulkaniczne krajobrazy z Mount Doom.


Czytaj dalej