Owocowy Uzbekistan. Część I.

Bukharczyki.

Pierwszą rzeczą, jaką kupił nas Uzbekistan, były bazary pełne okropnie tanich owoców i warzyw. Wizyty na nich konczyły się siatami pełnymi fruktów. Sami na siebie ściągaliśmy “zemstę faraonów”. Wiśnie, poziomki, morwy, arbuza z 4 kilo, trochę śliwek and your toilet is fluent.

Uzbekistańczycy: Kolejny azjatycki kraj nie rozczarowuje – gościnność i dobry humor są tu powszechne. Pod tym względem urzekła nas uśmiechnięta Bukhara, w której ostać mieliśmy się na dwa dni, a z żalem wyjechaliśmy po czterech. Zaliczyliśmy tam rynek, gdzie…

Czytaj dalej