U Polonusów – Znaki na Niebie

DSC_3816Czas nieubłaganie wypchnął nas z przytulnego Lago Puelo i postawił znów na drodze. Stop szedł sprawnie i już po godzinie byliśmy w Bariloche. Miejscowość ta przypomina bawarskie miasteczko. Środkowoeuropejski klimat i zawieruchy historii przyczyniły się do osadnictwa niemieckiego w tych okolicach. Szybki „tour de ciudad” i magiczny kciuk wibrujący niepokojąco zabrał nas dalej drogą siedmiu jezior (Ruta de Siete Lagos). Malownicza to droga, którą wieńczy bajecznie wyglądające w nocy miasteczko San Martin de Los Andes.
Przyjęła nas tam couchsurferka Cecylia i jej mama Krystyna, będące potomkiniami Polaka, który w okresie międzywojennym wyemigrował do Argentyny za Chlebem. Krysia, pozytywnie wykręcona hippiska, wybrała się w końcówce lat 70-tych w poszukiwaniu korzeni do Polski. Wiza nie do końca była turystyczna, więc i bez obostrzeń okresu komunizmu. Dwa miesiące w Polsce wspomina jako niesamowicie sympatyczną przygodę, podczas której…

Czytaj dalej

Wege Argentyna

Argentyńskie empanady - niebo w gębie!

Argentyńskie empanady – niebo w gębie!

Pisałem już jak po przekroczeniu granicy argentyńskiej zaproponowano nam nocleg i asado (słynny argentyński grill). Odmówiliśmy, ale karma nie śpi i wróciła ze zdwojona siłą.
Ale i Lean zostawili nas w Puerto Madryn gdzie pierwszy raz od 2 tygodni zaznaliśmy uroków Couchsurfingu i świeżej pościeli. Obolałe kości tańczyły z radości, a podniebienie szykowało się na odmianę od makaronu z sosem, gdy wtem dowiedzieliśmy się, że nasza urocza para była wegetarianami. Co więcej, nie mogliśmy gotować u nich mięsa, bo sami prowadzili mini restaurację. No cóż, za dużo dobra mogłoby nas zabić… Czytaj dalej