Kokainowi kowboje. Kolumbia cz. I.

Włóczykij.

Tuż po przekroczeniu granicy i wyciągnięciu magicznego kciuka z kabury pierwszy lepszy samochód zatrzymał się i sympatyczny pan zabrał nas na objazdówkę po okolicy. Po takim doświadczeniu byliśmy niemal przekonani, że autostop tutaj to niemal kaszka z mleczkiem. Następny dzień rozwiał nasze wysokie oczekiwania. Po trzech godzinach stania i wdychania spalin złożyliśmy broń. Niemniej udało nam się odkryć sposób na tańsze autobusy. Transport w Kolumbii jest drogi, ale na niektórych trasach jest spora konkurencja, więc i pole do targowania spore.

Pieniądze na bok – pomówmy o kraju. Jak by to powiedział Zulu-Gula: ¨Kolumbia to dziwny kraj!¨ Bo cóż jest normalnego w setkach żołnierzy stojących wzdłuż dróg i pokazujących kciukiem, że wszystko jest OK, kiedy nie jest? W kraju tym od 50 lat trwa wojna domowa i ten nienormalny stan stał się normalny. Jeszcze 10 lat temu partyzanci wjeżdżali do miast, ogłaszali rezolucje w stanowych parlamentach i spokojnie je opuszczali. Ostatnie kilka lat przyniosło pewną zmianę dzięki wojsku agresywnie wpychającemu partyzantów w głęboką dżunglę. Ja osobiście, i mam nadzieję, że partyzanci również…

Czytaj dalej