W La Paz spotkaliśmy się z oficjalnym ambasadorem Polski na terenie Boliwii – Szymonem Kochańskim. Placówka nie jest uznawana przez rząd polski, zapewne z powodu zazdrości, bo jest to najprzyjaźniejsza ambasada, w jakiej byliśmy. Na wstępie uraczyła nas kielichem o 8 rano, a wieczorem, z pozostałą częścią polonii, spożywaliśmy. Gadka się kleiła i robione przez nas pierogi też.
Szymon, jak przyjechał na wakacje, tak się rozkochał w Boliwii i w swojej anielsko dobrej dziewczynie. Po 3 latach miłość do kraju trochę klapła, bo przyszło żyć w tym latynoamerykańskim państwie dłużej, to i absurdów i biurokracji się naoglądał. Niemniej Szymon zafundował nam jazdę bez trzymanki i ogląd tego kraju przez szkło mędrca.
Dla przykładu, prezydent Evo Morales – najdłużej urzędujący prezydent (na 200 lat historii kraj ten miał 200 rządów), jest człowiekiem zdecydowanie zmieniającym zdanie. Na zeszłe Święta, dokładnie w dniu Wigilii…
Czytaj dalej
Polska Ambasada w Boliwii. Cz. IV.
Odpowiedz