Drugie podejście do Taszkientu okazało się szczęśliwe dla tego miasta. Odkryliśmy perełki komunistycznej architektury eksperymentalnej, choć nie sprawdziliśmy, jak się żyje mieszkańcom tych fikuśnych bloków. Razem z naszym CS gospodarzem uczestniczyliśmy w rozmowie o pracę, ale jako pracodawcy – niebywały komfort podczas rozmowy + odkryliśmy z jaką masą głąbów trzeba się użerać.
Reminescencje z wyborów. Dzień przed wybadaliśmy umiejscowienie ambasady. Drzwi otworzył nam typowy dres w klapkach (NIE KUBOTA!!!), który następnego dnia przemienił się w żołnierza na galowo. Ambasada, choć z fasady i umiejscowienia wygląda na ubogą, wewnątrz lśni przepychem. Frekwencja w wyborach była mizerna, zwłaszcza jeśli…
Czytaj dalej
Sztuczny Uzbekistan. Część III.
1