San Salvador jest krajem przyjemnym jeśli chodzi o ludzi, nijakim jeśli chodzi o wszystko inne. Co prawda duży wpływ na tą opinię musi mieć fakt, że w państwie tym gościliśmy tylko trzy dni. Łatwo ominąć jakieś miejsce, ale ludzi się nie da.
Wczłapaliśmy się na wulkan z hordą Salwadorczyków. Akurat mieli wolne, gdyż trwało święto. Święto zmarłych w Salwadorze jest kolorowe i rodzinne. Groby upstrzone są wieńcami kwiatów i pstrokatych, kolorowych wycinanek, jakie robiło się na ZPT z okazji Mikołaja. Na cmentarzu jest gwarno i tłumnie, a nieopodal na stoiskach gastronomicznych smażą się pupusy. Tu warto zboczyć z myśli, gdyż…
Czytaj dalej
Na ostrzu noża. Salwador i Gwatemala.
4