W piach się obróci. Peru cz. IV.

Wyjeżdżając ostatnim razem z Peru mieliśmy serdecznie dość tego przydługiego, suchego wybrzeża. Pustynia, pustynia, szara pustynia… Godziny gapienia się w piach.

Autobus nocny Lima – Arequipa jak zwykle okazał się udręką. Jak można spać w pozycji siedzącej czy nawet półleżącej? Noc upływa na zmuszaniu się do drzemki, tym razem prawie bezskutecznym. Doskonale się złożyło, bo inaczej przegapilibyśmy ten niesamowity moment, gdy cieplejsze powietrze poranka delikatnie rozsuwa chmury leżakujące między morzem a górami w czasie nocy a pierwsze promienie słoneczne magicznie podświetlają mgłę. Świt odkrywa zupełnie inne oblicze pustyni. Piach ożywiony grą półcieni, pokolorowany barwami poranka to zupełnie inny piach. Teraz nawet pustynia upstrzona kolorowymi domami slumsów w Limie może się podobać.

SPOJRZENIE NA PERU OKIEM APARATU (PICTURES).

Poranne wstają zorze.

Kulinarna rekonkwista. Welcome back to South America!

Tu nastąpił zaskakujący zwrot akcji. Z Meksyku korytarzem powietrznym przedostaliśmy się znów do Ameryki Południowej, a takie wydarzenie przywołuje wspomnienia, odświeża smaki… Zobaczcie, co nam się przypomniało, gdy znów postawiliśmy stopę na peruwiańskim mercado central.

Kuchnia krajów andyjskich to mieszanka wpływów hiszpańskich z lokalną kuchnią Indian, a każda nowa fala imigrantów z Europy czy Azji dodawała kolorytu do palety smaków tego celebrującego jedzenie kontynentu.

Podstawowymi miejscami kulinarnej eksploracji są rynki (tzw. mercado central). Niejednokrotnie są to potężne instytucje, dookoła których obraca się życie miasta.

Mercado central - czekając na klienta...


Czytaj dalej

Peru jak w mordę strzelił. Cz. III.

Inność.

Przekroczenie granicy chilijsko-peruwiańskiej poszło sprawnie i już wieczorem, w Arequipie, przygarnął nas niesamowity couchsurfer Joga. Niesamowity z dwóch względów. Po pierwsze: był tatuażystą pokrytym dziesiątkami tatuaży, a kolczyk miał w każdym możliwym miejscu. Po drugie i najważniejsze: był chodzącą kopalnią pozytywnej energii. Niemniej płacił za swój wygląd wysoką cenę braku akceptacji. Kiedy chcieliśmy pójść na koncert do tamtejszego klubu, najpierw powiedzieli nam, że nie ma miejsc, a gdy wchodzili kolejni ludzie, sprostowali, że dziwaków nie wpuszczają. W drugim klubie ochroniarz miał dobre serce i…

Czytaj dalej

Cudownie tani cud świata. Peru cz. II.

Wino Kot rozkręca imprezę.

Ruszyliśmy na podbój Machu Picchu. Najpierw powoli, przez Świętą Dolinę (Sacred Valley) – piękne, zielone miejsce pełne inkaskich ruin, na które niestety obowiązuje zbiorowy bilet za 130 zł. W Pisaqu strażnicy nie dali się przekabacić na bilet indywidualny, więc zwiedziliśmy bardzo ciekawy, lokalny rynek z pamiątkami. Na noc wyruszyliśmy do Ollantaytambo, gdzie po zmroku nasz przewodnik Piotr odnalazł ścieżkę od zaplecza na ruiny i w blasku księżyca zwiedzaliśmy tą imponującą strukturę. Poprzez pola, poprzez łąki i mosty wróciliśmy do miasta, gdzie odkryliśmy chilijskie wino Gato (Kot to miła nazwa dla jabola). Cztery kartony później…

Czytaj dalej

Wielki KONKURS!!!

Drodzy Kubociarze!

W związku z zaobserwowanym przez nas nowym, nieśmiałym trendem, jakim jest przysyłanie nam zdjęć z czymkolwiek, co ma na sobie napis Kubota, postanowiliśmy zorganizować KONKURS na najbardziej wykręcone foto.
Zapraszamy wszystkich do wzięcia udziału! Szczegóły w zakładce Konkurs.

JAZDAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!

Peru – polscy konkwistadorzy. Cz. I.

Cholita w wersji pop-art.

Już po przekroczeniu granicy okazało się, że nasze plany uległy radykalnym zmianom i zamiast do Cuzco skierowaliśmy się do Arequipy, by spotkać się z przyjaciółką Mai, Anią i jej znajomymi, a rano udać siędo Kanionu Colca. Już w autobusie relacji Arequipa – Colca dowiedzieliśmy się, że średnio raz w miesiącu ma miejsce napad sprzątająco-czyszczący na te nocne dyliżanse. Ma on na celu uświadomienie turystom o ileż lżej i przyjemniej chodzi się po kanionie z pustym plecakiem. Cały zysk trafia do lokalnej ludności z okolicznych wiosek.
W przerwie podróży autobus zatrzymuje się na punkcie widokowym, gdzie można obserwować z bliska (nawet 5 metrów) wspaniałe andyjskie kondory. Dla tych, którzy…

Czytaj dalej