Mroczna strona podróży.

Z rana szybko spakowała swój mały namiot, dojadła to, co zostało z wczoraj i jak niemal codziennie od dwóch miesięcy wsiadła na rower.

Tak naprawdę uwielbia chodzić. Przeszła samotnie rodzinne USA. Dwa razy: z północy na południe i z południa na północ. Najbardziej podobały jej się kilkudniowe odcinki w górach i parkach narodowych, gdzie często przez parę dni nie spotykała żywej duszy. Parę lat wcześniej wyrzuciła telefon komórkowy, ale by nie tracić kontaktu z najbliższymi nosi ze sobą urządzenie, z którego co wieczór wysyła do rodziny i znajomych sygnał ze swoją lokalizacją i informacją: ”Wszystko ok” lub ”Potrzebuję pomocy”.
W zeszłym roku pojechała pracować w kuchni na amerykańskiej stacji badawczej na Antarktyce. Dobry czas, niemniej nie posiadała się z radości, gdy…

…w końcu wylądowała w Nowej Zelandii, którą tak bardzo chciała zobaczyć. Kraina kiwi przywitała ją nieco niechętnie: gdy po wylądowaniu w Christchurch dojechała do centrum miasta, zdążyła akurat na trzęsienie ziemi. Widziała, jak zawalił się dach katedry z kilkudziesięcioma osobami w środku. Sama o włos uniknęła spadającej cegłówki. Założyła więc szybko swój niewielki plecak i wyszła z miasta, by przez kolejne trzy miesiące przejść ten piękny kraj wzdłuż i wszerz. Wtedy też jej kostki zbuntowały się i na kolejną wyprawę, tym razem na południe od USA, ruszyła na rowerze.

Przejechała już prawie całą trasę przez Meksyk, za 2-3 dni powinna znaleźć się w Belize. Słońce grzało od wczesnego ranka. Jukatan to jedno z tych miejsc, gdzie nigdy nie jest zimno. Niespiesznie jechała główną drogą z Tulumu do Chetumal, pogrążona we własnych myślach. Gdy kątem oka uchwyciła jakiś ruch w przydrożnych krzakach, początkowo nie zareagowała. Dopiero, kiedy zobaczyła mężczyznę biegnącego w jej kierunku, próbowała przyspieszyć. Sytuacja ta była jednak dla niej na tyle zaskakująca, że nie zdążyła uciec.
Popchnął ją, przewracając na pobocze. Koło jej głowy błysnęła broń. Choć zawsze słyszała, że w Ameryce Centralnej w razie napaści powinno się oddać wszystko i nie stawiać oporu, instynktownie walczyła. Był jednak zdecydowanie silniejszy, zaczął ją dusić, aż w końcu nie miała sił dłużej się bronić, a w oczach jej pociemniało. Ściągnął ją do przydrożnego rowu, gdzie, bezpieczny od wzroku przypadkowych przejezdnych, miał czas przejrzeć cały jej bagaż wybierając to, co mu się spodobało: ipoda, aparat, pompkę do roweru.

Nie chciała dłużej z nim walczyć. Chciała tylko, żeby to już się skończyło. Leżała nadal półprzytomna, widząc wycelowaną w siebie broń. Zawsze słyszała, że ludziom takim jak on chodzi o pieniądze, wartościowe przedmioty, dzięki którym mogą wykarmić rodziny.

Może on rodziny nie miał… Może lubił przemoc… Może podniecił go widok bezbronnej dziewczyny… Gdy skończył grzebać w jej rzeczach, zaciągnął ją głębiej w krzaki…

Potem leżała jeszcze przez długi czas naga. Słyszała przejeżdżające samochody, widziała swoje porozrzucane rzeczy, rower, którego nie zabrał. Była sama. Była obolała i ten ból uporczywie przypominał jej o tym, w co tak trudno było jej uwierzyć.

Tego wieczoru długo patrzyła na dwa przyciski przed sobą. W końcu jak co dzień wysłała rodzinie i znajomym sygnał „Wszystko ok”…

Gdy spotkaliśmy ją dwa miesiące później na Utili, nigdy byśmy się nie domyślili, że ktoś wyrządził jej taką krzywdę. Dusza – człowiek, dusza towarzystwa ze zranioną duszą. Na tyle silna, by sobie z tym poradzić, choć oczy zaszły jej łzami, gdy o tym opowiadała. Jedno wie napewno – nie chce już podróżować sama. Za bardzo się boi.

4 thoughts on “Mroczna strona podróży.

  1. Czytam Wasz blog od początku i nie mogę wyjść z podziwu jaką macie odwagę by zdobyć taki kawał świata. Jestem bardzo ciekawa jak to robicie? Chciałabym Was osobiście poznać ponieważ mam tyle pytań że nie sposób byłoby je zliczyć:) Jeśli dalibyście radę za co byłabym wdzięczna napiszcie w jakich granicach powinien mieścić się budżet osoby chcącej dokonać czynu podobnego do Waszego? Nie mogę się doczekać kolejnego wpisu….;)

  2. Zdaję sobie sprawę, że podróżowanie jest bezpieczne i tak o nim myślę nadal, ale ta historia bardzo mnie zasmuciła.

    • Raczej zycie jest niebezpieczne. Tyle kobiet jest gwalconych na calym swiecie, a wracaly tylko z pracy. My takze nie boimy sie podrozowac dalej, ale warto byc czujnym (jesli to moze tylko pomoc).

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s