Kosta ryczy.

A na palmie siedzi leń... Leniwiec.

Po dość sprawnym przekroczeniu granicy udaliśmy się na ekologiczną farmę naszego CSa (kolejny raz spotkaliśmy się z permakulturą, która najczęściej oznacza masę chwastów, a w tym wypadku dżunglę). Już 200 metrów od jego domu selwa gęstniała, ścieżki zanikały, a liany same prosiły się o potraktowanie maczetą. Znaleźliśmy kilka drzew kakaowca i według zaleceń Johna pościnaliśmy kilka drzew bananowych, które dość szybko odrastają, dając nowy plon. Udało nam się też zgubić w tym gąszczu, co pozwoliło docenić grozę i potęgę dżungli, która tak czy siak nigdy mnie nie pociągała. Niemniej nieodmiennie lubię zwierzęta i…

…obserwowanie ich zachowań, a dane nam było tu zobaczyć leniwce, tukany i małe małpki, które ryczały niczym goryle.

John pokazał nam ciekawą, groźną roślinę. Rosła na jego ganku ku przestrodze. Roślina ta parzyła niczym ogień powodując bąble, lecz wystarczyło dotknąć jej liści nie oddychając, by nic złego ci się nie stało. Była to ochrona przed zwierzętami łasymi na jej owoce. Oprócz takich atrakcji, w dżungli czekają na ciebie też rośliny, których soki powodują tymczasową utratę wzroku.

Na farmie, jak to na farmie, trzeba też popracować.

Życie w dżunglii.

Pomogliśmy więc trochę w budowie domu i karczowaniu dżunglii, ale w tym klimacie praca to istny koszmar: leje się z ciebie pot i męczysz się ogromnie w tej wilgotnej zawiesinie. Generalnie doszedłem ostatecznie do wniosku, że permakultura to brak efektywności. Może i ekologiczne, może coś ci wyrośnie, ale świata nie wyżywisz.

Banany.
Te, które z taką ochotą wcinamy, są genetycznie modyfikowane. Nie mają pestek, więc i rozmnożyć ich nie można. Najczęściej plantatorzy zmuszeni są do kupowania sadzonek od jednego z potentatów, którzy nadal trzymają rynek silną ręką.

United Fruit Company.
Pamiętacie pierwsze banany po upadku komunizmu, na których była naklejka sympatycznej pani w sukience z koszem bananów na głowie? Za tym przyjemnym logiem kryła się podstępna, zła korporacja. Przez większość XX wieku była ona tak potężna, że była w stanie kontrolować partie w Ameryce Centralnej, a nawet wpływać na administrację w Waszyngtonie, by pomogła obalić legalnie wybranego prezydenta, chcącego rozdać ziemię bezrolnym chłopom.

Wojsko.
A właściwie jego brak wyróżnia ten kraj na tle Ameryki Centralnej. Zamysł był taki, że to wojsko najczęściej obala rządy i wprowadza dyktatury, więc na co nam ono? Faktycznie. Gdy sąsiedzi pogrążali się w zaklętym kręgu wojen domowych i przewrotów ”Bogate Wybrzeże” bogaciło się i przyciągało rzesze turystów.

ZDJĘCIA Z KOSTARYKI JUŻ DOSTĘPNE (PICTURES).

Z taką brodą pracować trudno.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s