Nowa Zelandia za groszek. Grand finale!

Kiwimania.

„Panie! Drogo w Nowej Zelandii!„ No drogo, ale da się. Poniżej kilka rad, jak to zrobić po taniości.

Autostop. Wiadomo, najtańszy i najciekawszy środek lokomocji. W Nowej Zelandii działa wyśmienicie, nawet wewnątrz miast. Na dodatek dogadasz się z kierowcą po angielsku, dowiesz się ciekawostek o kraju i czasem wylądujesz u kogoś w gościnie.

I-site. Jest to takie ichnie biuro turystyczne, gdzie za darmo/2 zł/4 zł moża zostawić swoje bagaże. Jest to bardzo przydatna opcja, gdy chcesz zwiedzić miasto i wieczorem wyjechać na jeden z darmowych campingów DOC lub…


rozbijasz się na dziko. O ile dzikie campingowanie jest nielegalne, o tyle jest całkiem możliwe. Wymaga tylko zdrowego rozsądku i zdolności kamuflażu. Najlepiej rozbijać się o zmroku i zwinąć namiot skoro świt. W Nowej Zelandii z rzadka spotkasz stróżów prawa, a jak już spotkasz, to podobno są do dogadania.
Legalne i milsze jest zapukanie do kogoś do domu i zapytanie, czy można się rozbić na jego polu.

Dzikie campingowanie.

Najczęściej i tak skończycie u niego w domu. Pamiętajcie zabierać ze sobą wszelkie śmieci (nawet zużyty papier toaletowy), a grubsze rzeczy załatwiać w publicznej toalecie. Nie tylko dlatego, że to grzech zaśmiecać taką piękną krainę, ale również, w razie wpadki, wysoka kara gwarantowana. Jednym z powodów, dla których dzikie campingowanie zostało zabronione byli śmiecący turyści.

Kąpiele. Jeśli tracicie na świeżości, to warto wykąpać się w:
a. zlewie w publicznej toalecie,
b. popływać w jeziorku/ strumyku (nie używajcie detergentów, sama woda wystarczy, żebyście nie wonieli),
c. hostelu (za niewielką kasę udostępniają zazwyczaj taką opcję),
d. niektóre I-sity albo górskie miejscowości oferują prysznice, również za drobną opłatą.

Internet. Większość bibliotek oferuje darmowy dostęp do neta. Jest limitowany (15-30 minut), wystarczy jednak ponownie się zarejestrować i poczekać w kolejce. Czasu wystarczy, by maile sprawdzić i wysłać zapytania na CS. Jeśli masz swój komputer, możesz korzystać z darmowego WiFi w wielu miejscach.

Jedzenie. Zapomnij o restauracjach – są drogie i często niesmaczne. Chińskie fish & chips bywają relatywnie tanią alternatywą. Najlepsza jednak butla z gazem i pichcenie samemu. Najtańszy market dla biedoty to Pack&Save, choć i u innych warto polować na promocyjne, prawie przeterminowane produkty.
W Polsce za darmo najesz się u krisznowców, w Nowej Zelandii,

Wszędzie da się znaleźć darmowe atrakcje.

po niedzielnych mszach organizują herbatki z ciasteczkami. Wpadnij, pogadaj. Kolejna okazja, by poznać Nowozelandczyków.
Oraz opcja dla hardcorowców – polowania. W Nowej Zelandii króliki, oposy i kozy są szkodnikami. Polować można na nie do woli (musisz jednak mieć pozwolenie na broń albo, jak znajomy Austriak, łuk). Mniej hardcorowe jest łowienie ryb z plaż.

Atrakcje. Wiele atrakcji (np. świecące robaki – glowwormsy, wulkaniczne błota, termalne rzeczki) są dostępne w wersji darmowej. Trzeba tylko popytać lokalnych.

Couchsurfing. Pamiętajcie jednak, że nie jest to tylko darmowe lokum. To frajda z naszym gospodarzem, a zrobienie mu kopytek z cebulką nie jest drogie.

W ten oto sposób jesteście w stanie zwiedzić kraj za około 30 zł/ dzień albo i taniej. Niemniej warto czasem zdusić tego węża w kieszeni i zapłacić więcej za jakąś atrakcję. Nowa Zelandia czeka.

Jak załatać swój budżet?

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s