Kolej w Chinach to oddzielna historia. Żeby przemierzyć ten olbrzymi kraj w miarę sprawnie, chińskie PKP jest nieodzowne (2500 km – stopem 5 dni, koleją 38 godzin). Niemniej standard, w jakim możesz podróżować, różni się przeogromnie: od soft sleeperów (miękkie łóżka) – klimatyzowanych, z całodobową, miłą obsługą leżanek, do hard sitterów (twarde siedzenia) – zakopconych, zatłoczonych siedzeń z konduktorem, który opier… równo pasażerów, żeby nad tym chaosem zapanować. Nasz budżet pozwalał na podróż w owych ciekawych warunkach. I o ile na wschodzie, w okolicach Pekinu i Szanghaju, wygląda to jeszcze cywilizowanie (olimpiada i Expo od/na-uczyły ich pewnych zachowań), o tyle…
…zachód to już stare, niedobre Chiny. Syf na podłodze rozprzestrzenia się z godziny na godzinę, pod koniec podróży brniesz do wychodka w skorupkach słoneczników, opakowaniach po zupkach chińskich i sikach dzieci (dzieci sikające w wagonie nie bulwersują nikogo – tylko Maję). I w końcu, na dobitką, wszechogarniający dym z papierosów. Pomimo porozwieszanych plakietek z zakazem palenia, cały wagon radośnie kopci. Z początku walczyliśmy z palaczami łagodnymi metodami perswazji, wypraszając ich do palarni. Co prawda szli posłusznie, ale ogólnie nie kumali bazy, bo kolejnego papierosa odpalali na swoim miejscu – wiadomo, wygodniej… Zrezygnowani, ubieraliśmy maski chirurgiczne i doturlywaliśmy się do celu tymi przewozami regionalnymi, niewyspani i śmierdzący jak po dobrej dyskotece.
W pociągach pociągowi sprzedają wszystko, od jedzenia przez szczoteczki i amulety, po świecące nie-wiadomo-co (Chińczycy kupują masę świecących, gównianych zabawek – wiadomo, duże dzieci). W PKP to by nie chwyciło.
Ikea. Jest wszędzie, ale w Chinach ma swoistą specyfikę. Ludzie przychodzą posiedzieć na kanapie, poczytać gazetę, pospać sobie na tapczanie. Swoboda obowiązuje do tego stopnia, że nasza CS z Kantonu urządziła tam alkoholową imprezę z finalnym naparzaniem się poduszkami. Obsługa nie zareagowała, a Chińczycy z uciechą strzelali foty.
A gdzie muchy? W Chinach z rzadka uświadczysz muchy. Chiński rząd zlecił masowe pryskania DDP. Tak, to to trujące świństwo. Większość miast jest „czysta”.
Recycling.
Chińczycy podchodzą do niego wybiórczo. Pałeczki na ten przykład. Jeśli pomyślisz, że w Chinach dziennie powiedzmy tylko 100 milionów osób (100.000.000) użyje drewnianych pałeczek jednorazowych, to co najmniej z tysiąc drzew pójdzie pod siekierę. Szczęściem są pałeczki wielokrotnego użytku, nadal jednak jest to kwestia wyboru, a nie prawomocnego nakazu. Państwo powinno regulować pewne sprawy (np. obowiązkowo odpłatne plastikowe torby). Trzeba po prostu pamiętać, że ludzie sę z natury leniwi i chciwi, z większym naciskiem na chciwość.
Przesadą jest natomiast recycling oleju spożywczego. Chińczycy marnotrawią olbrzymie ilości jedzenia. Niejednokrotnie połowa posiłku jest nietknięta (szacuje się, że to marnotrastwo mogłoby wyżywić 100 milionów ludzi dziennie). No fakt jest faktem, w związku z którym po mieście jeżdżą specjalne śmieciarki na żywność. Jest ona wywożona na wieś, gdzie powinna trafić na pasze. Co sprytniejsi Chińczycy rafinują jednak z tych resztek olej, na którym jedzenie było gotowane, dodają chemikali, żeby tak nie śmierdziało i „v’oula”: popularnie tu zwany „ściekowy olej” gotowy! Średnio co dziesiąta knajpa go używa. Rząd stara się to zwalczyć, ale co tu może rząd…
…no właśnie: co może? Może dużo i mało. Dużo to zastraszanie opozycji demokratycznej (sprawdźcie, kto dostał tegorocznego Pokojowego Nobla i co z tym faktem zrobił rząd), przeganianie ulicznych sprzedawców, tych maluczkich, na straży których powinna stać Komunistyczna Partia. Z drugiej strony Chińczycy są dość nieposłuszni, wręcz pyskaci do stróżów prawa. Podejrzewam, że trudno jest zapanować nad tą masą ludzi, którzy prawo mają w głębokim poważaniu, a i buntować się potrafią…
…w Chinach średnio co 200 lat przechodzi fala rozruchów i zniszczeń. Ten wesoły naród w oczyszczającej samodestrukcji unicestwia większość swoich zabytków, by po chwili refleksji odbudować je, niekoniecznie tak samo. Po ostatniej takiej balandze (Rewolucja Kulturalna) odbudowali większość, ale już z betonu. Następne generacje będą miały ciężki orzech do zgryzienia. Zakazane Miasto stoi w Pekinie, cały ekwipunek ze środka jest bezpieczny na Tajwanie.
Zdjęcia oczywiście dostępne tutaj (PICTURES).