Polak spada z konia – Kirgistan cz. II

Zupa z barana .

Podróż. W Biszkeku odwiedziliśmy naszego kolegę, Murasa – pierwszego kirgiskiego backpackera w Iranie. Wspaniale spotkać po drodze znajomą twarz i w dodatku taką miłą! Muras w weekend zabrał nas do swojej rodzinnej miejscowości nad jeziorem Isil Kol. Jako, że rodziny zebrało się sporo i przyjechało trochę gości, zarzezali barana. Cóż to była za uczta! Zupka, warkocze z podrobów, baran właściwy i w potrawce – jedzenie na okrągło. Nasz organizm przekierował wszystkie siły na trawienie, więc chodziliśmy wiecznie śpiący. Miło było zaobserwować, że…

…nawet w inteligenckich, wielkomiejskich rodzinach tradycja jest nadal żywa. Obmywanie gościom rąk, gotowanie kopyt, częstowanie bulionem, a wszystko tak naturalnie i bez zadęcia, w miłej, rodzinnej atmosferze.

Następne miejsce – Karakol, przepiękne rosyjskie miasteczko. Mnóstwo starej zabudowy i ciekawostka w postaci chińskiego meczetu. W tych okolicach postanowiłem spełnić jedno z mych marzeń, jakim było nauczenie się jazdy na koniu. Kirgistan wydawał się idealny. Proporcja człowiek : koń to tu chyba 1:1 i każdy umie jeździć na kobyle.

Skutki chojrakowania.

Dogadałem naukę z lokalnym chłopakiem i ruszyliśmy w góry, na pole treningowe. Mój rumak był charakterny i co rusz musiałem go mityngować. Jako, że przy jeździe na koniu strasznie bolą wszystkie partie nóg, zrobiłem sobie przerwę. Kiedy dosiadłem go ponownie, koń ruszył bez żadnej komendy z terenu treningowego w dół góry. Szarpnąłem za lejce, koń jednak nie zatrzymał się, za to zaczął coraz szybciej biec w dół. We mnie panika narastała – ciągnąłem za lejce i włosy, waliłem po łbie, ze strachem w głosie krzyczałem „Prrrr!” i wzywałem Boga na ratunek. Koń zbliżał się pędem do drogi asfaltowej. Szczęściem tuż przed był wał ziemi i rumak musiał zwolnić. Oboje wykorzystaliśmy tą szansę, koń naruszył moją stabilność w siodle, a ja dokończyłem dzieła. Przeturlałem się przez krzaczory zdzierając trochę skóry i zbierając zadziory, które do dziś wyjmuję z ciała. Kiedy zorientowałem się, że wszystkie kończyny są sprawne, uspokoiłem się, ale całe moje ciało drżało. W ten sposób zakończyłem dopiero co rozpoczętą przygodę z wierzchowcami w Kirgistanie.

Konie same w sobie są tu cenione i wielu na wsi je posiada, gdyż często wykorzystywane są jako środek transportu. Nawet w mieście, kiedy nocą letko podchmieleni kroczyliśmy w gród, przedefiladowała przed nami parka rumaków.

Eksodus kolnizatorów.
Od upadku ZSRR występuje zjawisko emigracji Rosjan z ościennych republik do macierzy. Przyczyny są różne: Turkmenistan wypędził większość Rosjan, w Uzbekistanie ich życie jest utrudnione, są dyskryminowani a demony nacjonalizmu coraz potężniejsze. W Tadżykistanie wojna domowa jednorazowo wypędziła 1,5 miliona Rosjan (Duszanbe było w 70 procentach rosyjskie), Kirgistan zaś nie dawał ekonomicznych szans na rozwój, więc po malutku ciurkiem ludzie uchodzą za chlebem.

Szeryf z dzikiego wschodu.

Rosjanom poprzez okupację i polityczną dominację udało się stworzyć most między wschodem i zachodem, mentalnie zbliżając Polaka i Kirgiza. Tak wiele mamy wspólnego: bajki, ruskie wynalazki, podobne idiotyzmy czasów komuny. To, co dla Zachodu wydaje się egzotyką, dla nas jest domem, a język rosyjski jest kolejnym przęsłem mostu porozumienia. Rosjanie, będąc mostem, są mieszanką Europy i Azji – z wyglądu (lekko skośnawe oczy) oraz mentalnie. Nie pasują do końca ani tu, ani tu, ale w obu światach się odnajdują.

Powróćmy na chwilę do polityki. Pewnie nie wiecie, jakie były przyczyny rewolucji? Brak demokracji czy nepotyzm denerwowały ludzi, jednak prawdziwą iskrą były podwyżki cen gazu i prądu, które zostały zadekretowane tuż po wygraniu (dzięki sfałszowanym wyborom) drugiej kadencji przez Bakijewa.

Tuż po rewolucji sąsiedzi Kirgistanu pozamykali granice, gdyż wiadomo – demokracja bywa zaraźliwa. Zamknięte granice to brak handlu, a brak handlu to bida. Szczęściem Kirgistan zasobny jest w jedno bogactwo, którego brakuje sąsiadom – wodę. Pogrozili bratnim Kazachom (95 procent pokrewieństwa językowego; sami nie wiedzą, czemu zostali podzieleni na dwa państwa) i v’olua – granica odkryta! Uzbekistan, podobnie jak u nas Rosja, dostarcza gaz, a czasem i nie.

Polska jakość w cenie.

Kiedy tylko zima zakręca kurek Kirgizom (Uzbekistan ma generalnie na pieńku z wszystkimi sąsiadami), ci grożą zakręceniem kurka z wodą latem. Bez wody nie ma bawełny, bez bawełny dewiz i tak bratnie tureckie (turecka grupa językowa) narody załatwiają sprawy między sobą. Unia centralnoazjatycka to niestety, póki co, mrzonki.

Polska jakość w cenie. Tak jak u nas wszystko, co niemieckie, to markowe, tak Kirgizi wierzą w polską jakość. Proszek do prania E, a za komuny odzież przyciągały rzesze fanów. Black Red White zawojował rynek mebli.

Poemat: „Komórkowe świetliki”.

Nocą ciemną
z bezpiecznej kryjówki wielopiętrowego bloku
podglądacz spogląda
jak komórkowe świetliki
zeszły się w parę całuśną.


ZDJĘCIA Z KIRGISTANU (PICTURES).

Rzucał się od początku - anarchista!

3 thoughts on “Polak spada z konia – Kirgistan cz. II

  1. Dobrze ze na gowe nie upadłeś bo by ci sie jeszcze kieunki poprzestawily i ruszyłbys nie tam gdzie trzeba

  2. heheheh dobra strona 😉 a tak na marginesie ciągniki Kubota to bardzo znana marka ciągników rolniczych. Japońskich ciągników kubota, TAK się składa że Ja posiadam i taki ciągnik rolniczy oraz takie KLAPKI pozdrawiam Marcin

  3. I thought that name of the shoes come from second name of the owner of the factory – Lukasz Kubot, fameous polish tannis player

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s