
Uroczy porywacze.
Z Mashhadu, w którym tak miło spędziliśmy pięć dni, postanowiliśmy udać się pod granicę i tam przenocować “gdzieś”. Niestety 60 km przed granicą zostaliśmy porwani przez Irańczyka i jego przecudowną piecioletnią córkę do domu i restauracji. Spędziliśmy wieczór w rodzinnej atmosferze, a Iran pożegnał nas takim, jakim był – przeokropnie gościnnie.
Statystyka: z 29 nocy – 1 w hotelu, 28 po ludziach. Ten kraj napewno znajdzie się na naszej liście powrotnej. W Iranie zostawiliśmy masę znajomych (ostatniego wieczora wisiałem na telefonie, żeby się ze wszystkimi pożegnać), których, całkiem możliwie, a w niektórych przypadkach z pewnością spotkamy.
Wybory: zapisaliśmy się na wybory w Taszkiencie. Pierwszy raz będziemy głosować za granicą. OBYWATELE DO URN !!!
DRUGA CZĘŚĆ ZDJĘĆ Z IRANU DOSTĘPNA JEST TUTAJ (PICTURES).

Wczuliśmy się w lokalny klimat.
Dodaj do ulubionych:
Polubienie Wczytywanie…
Podobne