Karabach! Bach! Bach! – Armenia cz. II

Autostop - prawnie obowiązujący środek transportu.

Autostop w Armenii można by uznać za prawnie obowiązujący środek transportu. Działa sprawnie, często szybszy od marszrutki, choć zdarzały nam się i załadowane ciężarówki, śmigające z zawrotną prędkością 10 km/h.

Z ciekawostek: jazda na luzie jest ogólną praktyką. Zjeżdżając z górki kierowca wyłącza silnik, aby oszczędzić paliwo (przeciwieństwo Iranu, tam tania benzyna rozpieściła kierowców).

Pomimo wrażenia europejskości, kraj ten europejski li tylko na fasadzie…

Wewnątrz Bliski Wschód z podrzędną rolą kobiet w roli głównej. W barach sami faceci, kobiety muszą zachować dziewictwo, inaczej marny ich los (choć osobiście tego nie sprawdziliśmy). Na uniwersytet idą tylko po to, żeby wyrwać dobrą partię, później lądują w domu za garami a dyplom się kurzy. Chęć zdobycia męża odbija się pozytywnie w potrzebie dobrego wyglądu żeńskiej części populacji.

Kraj ten europejski li tylko na fasadzie…

A propos mody, króluje Tani Armani i inne podróby Vesracze. Kolor czarny jest obowiązkowy, inność jest tępiona (spotkaliśmy nieuświadomionego o swoim gejostwie geja, który ubolewał nad reżimem czarnych; on żądał ‚WOLNOŚCI! WOLNOŚCI UBIORU!’). Z ciekawych stereotypów: ludzie w krótkich spodenkach w Armenii są uważani za gejów, więc przez dwa tygodnie z dumą obnosiłem się ze swoim pedalstwem.

Kraj żyje z rosyjskiego gazu (większość samochodów przerobiona na gaz) i z pieniędzy od gastarbeiterow z Moskwy. Wiza schengen marzeniem każdego obywatela Kaukazu – Twierdza Europa broni się zaciekle.

Przygody:
Postanowiliśmy odwiedzić Górny Karabach – jedną z nieuznawanych na świecie mini-republik. Udaliśmy się do Agdam – totalnie zniszczonego, niegdyś 100-tysięcznego azerskiego miasta. Taksówkarz z chęcią zabrał nas na typową, turystyczną objazdówkę z głównym punktem programu: oglądaniem panoramy miasta z wieży minaretu. W pewnym momencie pojawiła się policja, obejrzała nasze papiery i stwierdziła, że nie mamy pozwolenia na przebywanie w tym miejscu i jedziemy na komisariat, celem wyjaśnien. Byliśmy zdenerwowani, lecz po półgodzinnej pogadance o naszym kraju i wypytaniu się o nasz osąd Karabachu, zostaliśmy wypuszczeni w przyjemnej atmosferze, bez płacenia łapówki (metoda ‚na studenta’). Co śmieszniejsze, na powrotnego stopa złapaliśmy policjanta z tej jednostki – siostra w Łodzi, wakacje na Krymie, pierdu, pierdu. Postanowiliśmy uciekać z ‚kraju’ i jednodniowy wypad do Karabachu zakończylismy na melinie, pijąc ostatnie przed Iranem pięćdziesjat x 6.

Koniec części II – ostatniej.

ZDJĘCIA (PICTURES): Armenia

Reżyseria i scenariusz: Michał Kitkowski i Maja Szymańczak
W rolach głównych: Maja Szymańczak i Michał Kitkowski
Operator obrabiarki precyzyjnej: Maja Szymańczak
Zegarek-budzik: Michał Kitkowski
Statyści: Ormianie, wolontariusze, owce

Karabach - linia frontu po horyzont.

2 thoughts on “Karabach! Bach! Bach! – Armenia cz. II

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s