Niemiecki – jakiż przydatny język w Turcji. Uświadomił mi to pierwszy stop w tym kraju z inżynierem niemieckim tureckiego pochodzenia, do którego, jak i do pozostałych osób spotkanych tutaj, nie pasuje określenie Turas. Tu są tylko Turcy – pomocni, przyjacielscy. Tak jak leciwy Turek pracujący kiedyś w Niemczech, który porwał nas do siedziby swojej firmy budowlanej, napoił herbatą i nakarmił kebabem.
Wspomniany wcześniej inżynier zaskoczył mnie potrzebą wzięcia kąpieli w podróży. Potrzebą, po części wynikającą z religii, uzmysłowił mi paradoks, jakim jest nazywanie ich brudasami. My, nie myjący pach pasażerowie autobusów, mówimy z pogardą ‚te brudasy’, choć oni bardziej się nie domyją, nie wybielą. Oni już tacy są – lekko brunatni na twarzy, my – lekko brunatni w myślach. Naszą wyższość rasową musimy zderzyć z całkiem możliwą prawdą, że to ich przegadana, niespieszna cywilizacja jest bardziej wartościowa dla całej ludzkości, niż nasz dziki pośpiech za wszystkim, czyli za niczym.
Ciekawostka ze świata: Mahomet byl analfabetą. Nie mógł napisać Koranu, więc, jak w wypadku Jezusa, władający piórem mogli lekko deformować ich słowa. Kościoły interpretowały je zaś już w najlepsze, uparcie negując powtarzaną przez trzech Proroków prawdę: ‚Nie zabijaj!’. Tak, jak Jezus po Mojżeszu, a Mahomet po Jezusie, każdy z nich przypominał tylko słowa poprzednika i chyba przyszedł już czas na swieżego, lepszego Proroka z nową, udoskonaloną formułą z mikrogranulkami.
W materii gier i zabaw, przelecieliśmy się pierwszy raz paralotnią. Nasz stop do Oludeniz okazał się być instruktorem lotnym, który w lot pojął, że potrzebna jest zniżka studencka. Euro26 Student – karta wiecznego studenta. Wrażenia niesamowite, kolejne marzenie – odhaczone. Nowe, ulepszone marzenie – spadochron, 4000 m.
Pogoda: przyjemne 20 stopni, nocą 10 stopni, ciśnienie 1030 hektopaskali i powoli rośnie. Stacja benzynowa najlepszym przyjacielem autostopowicza – bezpieczny, strzeżony nocleg, a z rana dwie herbatki, choć daliby i 7.
E co za nuda, u nas 3-5 stopni w dzień, jak się jedzie na rowerze to tak dmie ze wschodu, że łzy zamarzają 😉
Nostalgicznie -dzisiaj wyjątkowo słuchaliśmy Placebo 🙂
Uważaj z tym lataniem, pył wulkaniczny już mógł tam dotrzeć 🙂