Konstantynopol – Bizancjum utracone

Anarchia!

Ostatnim razem, gdy wyjechałem do Indii na 2 miesiące, upadł rząd. Lepiej dla stabilności kraju byłoby, gdybym nie wyjeżdżał, ale coś czuję, że moje umiłowanie wyjazdów zamieni Polskę w republikę bananową.

Co do wyjazdu, planowane 5 dni na przejazd Gdańsk-Stambuł zrobiliśmy w 2 dni (2500 km – 9 stopów), trochę oszukując, ponieważ daliśmy się skusić wygodnemu noclegowi w nocnym pociągu relacji Warszawa-Budapeszt (za co wypada podziękowac na tych stronach mojemu Tacie).
Z ciekawszych person poznanych w drodze należy wymienić…

…starego Cygana z unieruchomioną jedną nogą. Pracował w Wiedniu, mieszkał w Belgradzie a w bagażniku walały się felgi i kule do chodzenia.. Nie wiem, czy pierwszą, automatyczną myślą, która pojawiła się wam w głowach, było skojarzenie złodziej-żebrak, ale najlepsze, że mogła być ona prawdziwa. Cygan zresztą sam posługiwał się stereotypami, twierdząc, że Turcy podrzucą mi haszysz, za co trafię do więzienia, a dziewczynę-blondynę mi porwą. Cała Vojwodina, którą z nim przejechaliśmy, usiana jest cygańskimi osadami, pełna biednych, obskurnych domków. Państwowa polityka przywiązywania Cyganów do ziemi była chybionym pomysłem. Straciliśmy z pejzażu cygańskie tabory (swoją drogą ciekawe, jak by teraz wyglądały – pewnie byłyby to przyczepy kampingowe), a dla samych Cyganów mieszkanie jako budynek nie jest wartością samą w sobie. Tak jak Beduini, którym narzucone granice zdemolowały dotychczasowy tryb życia, tak Cyganie zostali skazani na marną egzystencję w gettach.. i tylko patelni, cygańskich patelni brak!

Lustereczko, powiedz przecie...


Z granicy serbsko-bułgarskiej pomógł nam uciec lekko szajbnięty kierownik stacji benzynowej, Mehmet – Turek, który sam w młodości pojechał autostopem do Bangladeszu. O 12 w nocy zagadał z Tahsimem, żeby zabrał nas ze sobą. Tahsim, który robił expresowy kurs Niemcy-Turcja, wyjątkowo olał 9-godzinny czas pracy, który wymusza tahograf. Kiedy wsiedliśmy do jego TİRa, miał za sobą już 20-stą godzinę za kierownicą i na 6 kawie popylał z nami nocą przez bułgarskie wertepy. Czułem się w obowiązku rozmawiać z Tahsimem przez całą noc, co by nam nie zasnął. Sam zresztą walczyłem ze znużeniem niedospanych nocy, podczas gdy Maja smacznie spała z tyłu. Pomimo śladowej znajomości jakiegokolwiek języka oprócz tureckiego, gadało nam się miło i wesoło.

Tashim pokazał mi ciekawą zależność pomiędzy umiejscowieniem przy drodze restauracji a posterunkami kontrolnymi bułgarskiej policji. Na całej trasie przy niemal każdej jadłodajni stał policyjny patrol, który łapał kierowców i jeśli ci nie opłacili się drobną łapówką, otrzymywali konkretny mandat. Sam byłem świadkiem, jak uchachany Tahsim wręczał, uwaga!, uwaga! 1 euro policjantowi na kawę, żeby ten odstąpił od kontroli.

Bułgaria, dziwny kraj, przyjęty do Unii chyba tylko po to, żeby bez kontroli paszportowej móc dojechać do Grecji na wakacje.

Mehmet - szalony szef stacji benzynowej

3 thoughts on “Konstantynopol – Bizancjum utracone

  1. czad, ze te tranzytowa czesc udalo Wam sie tak szybko pokonac. jak tak dalej pojdzie to wrocicie za 2 miechy po zrealizowaniu calego planu 😉 zyczymy milych wczasow nad morzem. Antalya?

  2. zgadzam sie z rafciem oraz z tobą co to bułgarii i jej miejsca w unii. to dziwny kraj – nie znam nikogo osobiście, kto przejeżdżając przez niego trasą inna niż przy morzu nie miałby niemiłych przygód np z policją.

  3. to może się już odmieniło, bo ja w tym roku przejechałem na motocyklu i wybrzeże i południe kraju i żadnych problemów z policją. Aaa, teraz mi się przypomniało, że parę lat temu też byłem i też no problem – może, to dzięki moto – nie wiadomo co za potwór pod kaskiem się kryje i wolą nie ryzykować?

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s